Posępni Brytyjczycy zagrają 27 lutego w B90, 28 lutego w Progresji i 2 marca w A2.
Paradise Lost to zespół darzony wielką estymą w Polsce. Zagrali u nas już 42 koncerty, co mówi samo za siebie. Na przestrzeni lat zmieniali się jak kameleony, a obecnie grają w stylu, z którego zasłynęli, czyli melancholijnego, acz przebojowego jak diabli doomowogotyckiego metalu. Grupa promować będzie w trasie swój najnowszy album pt. „Ascension”.
Saturnus i Shores of Null dołączają do Paradise Lost na europejskiej trasie!
Oba zespoły, podobnie jak headlinerzy, grają metal, w którym chodzi o to, by było ciężko, wolno i posępnie.
Saturnus są zaprawieni w bojach właściwie równie mocno jak Paradise Lost. Ich kariera trwa już ponad trzy dekady i przez cały ten czas przepis Duńczyków na siebie jest jasny: ma być mrocznie i powoli. W ich przypadku stąpający doom metal łączy się z melodyjnym death metalem. Gwarantujemy, że będziecie mieli do czego szlochać.
W tekstach poruszają głównie wątki mrocznych stron życia, a w warstwie muzycznej prezentują czerń w wielu odcieniach. Shores of Null grają black metal skrzyżowany z doomem i oczywiście z zamaszystymi melodiami na pierwszym planie.
Bilety na koncerty są dostępne na https://knockoutmusicstore.pl (druki kolekcjonerskie) i https:// tickets.b90.pl (tylko Gdańsk!).
PARADISE LOST (Wielka Brytania) doom metal, gothic metal:
Znacie drugi zespół, który zaczynał od death metalu, stał się rockową gwiazdą z prawdziwego zdarzenia, a potem odwrócił się od ciężarów, stawiając na synthpop? ParadiseLost to zrobili. Ich kariera nie zawsze była usłana różami, ale od ponad dekady są w świetnym położeniu. Ten metal z przecięcia doomu i gotyku zawsze uderza w samo serce.
SATURNUS (Dania) melodic death/doom metal:
Saturnus powala nie tylko monumentalnym ciężarem, ale także konsekwencją w działaniu. Zespół od lat wytrwale mieli ten swój sunący powoli melodyjny death/doom i nie dość, że nie traci pasji, to jeszcze pisze świetne numery. Sami się przekonacie.
SHORES OF NULL (Włochy) melodic black metal/doom metal:
Z Shores of Null również nie jest wesoło. Mrok spowija każdy element ich depresyjnej twórczości. Jeśli jesteście fanami spowolnionego do doomowych prędkości black metalu, w którym melodia to klucz, będziecie zadowoleni.